Dawno, dawno temu, za górami i lasami, kiedy studiowałam przez chwilę w Gdańsku, przyszło mi do głowy, żeby kiedyś wrócić do domu, do Szczecina, na piechotę wzdłuż wybrzeża. Z różnych powodów nigdy nie zrealizowałam tego pomysłu. Jak i wielu innych. Ale nic w przyrodzie nie ginie. Najwyraźniej potrzeba było aż światowej pandemii i zablokowania wszystkich lotów oraz właściwie w ogóle zamrożenia wszelkiej turystyki międzynarodowej, żebym przypomniała sobie o tym marzeniu sprzed lat.

I postanowione: w środę, 03.06.2020 r., ruszam wczesnym popołudniem pociągiem do Helu, a stamtąd, następnego dnia rano, wracam na piechotę do… Świnoujścia Podobno to około 360 km. Po trzech dniach dołączą do mnie Krzysiek i Łukasz, i do następnej soboty będziemy iść we trójkę. A potem zobaczymy gdzie dojdziemy, może się uda do końca, a może końcówkę dojdę znów sama. Trasę mam mniej więcej rozplanowaną, sprzęt mniej więcej skompletowany, a aktualnie trwa odświeżanie dawno nie używanych plecaków 😉
Wprawdzie od wieków nie spałam pod namiotem i podejrzewam, że nie raz podczas tej wędrówki będę przeklinać się za własne „genialne” pomysły, ale… nie mogę się już doczekać! Już w czwartek, wczesnym rankiem stanę na helskim cyplu i postawię pierwsze kroki na helskiej plaży. Ahoj przygodo! 🙂