Home O mnie

O mnie

Cześć! Jestem Dominika i jestem niepoprawną marzycielką, a hiperbola to moje drugie imię. W przeciwieństwie do punktualności, co jest źródłem wielu anegdotek w moim życiu 😉

Odkąd pamiętam, chciałam w życiu podróżować, robić zdjęcia i pisać książki. To może brzmieć jak ciekawy plan na życie, ale… jakkolwiek jestem świetna w robieniu planów, to one często nie żyją zbyt długo. Pewnie znasz to uczucie, kiedy właśnie coś zaplanowałaś, a chwilę później wkracza z gromkim śmiechem Rzeczywistość i wywraca wszystko do góry nogami.

Z natury jestem przekorna i uparta, więc nie zrażam się tym zanadto i tworzę kolejne plany, co czasem prowadzi mnie w różne dziwne zakamarki życia. Właśnie dlatego aktualnie pracuję w międzynarodowej korporacji w jednym z ponoć najnudniejszych zawodów świata. Chwilami nawet mnie to dziwi.

Prowadzę tego bloga od października 2019 roku. Piszę głównie o podróżach, zwłaszcza tych z plecakiem i z dużym udziałem własnych nóg. Trzy miesiące po tym, jak go założyłam, ogłoszono globalną pandemię sama-wiesz-czego. Co jak co, ale dobry timing nigdy nie był moją mocną stroną 😉

Początkowo blog istniał pod inną nazwą (komuwdrogetemutrampki.com), ale w grudniu 2020 roku postanowiłam go przenieść i przemeblować, dzięki czemu od stycznia 2021 działa już jako zplecakiemprzezswiat.pl.

ja z plecakiem przy tablicy na dworcu kolejowym w Alice Springs

Wszystko zaczęło się od marzeń

Kiedy zaczynałam pisać, nie miałam jasnego pomysłu na tego bloga. Na początku istniał on pod inną nazwą, w innym miejscu. Nie pisałam dużo, za to uczyłam się mnóstwa rzeczy. Skupiłam się głównie na opisaniu i uporządkowaniu wspomnień z Australii, które aż 7 lat na to czekały. I z każdym kolejnym postem coraz bardziej czułam, że to jest to!

Już od dziecka marzyłam, aby podróżować po świecie, pisać i robić zdjęcia. Ale z wielu powodów nigdy tego marzenia nie realizowałam. Opisując swoje wrażenia z Australii, a potem z innych miejsc, w których byłam czy to sama, czy później razem z moim Partnerem, mocniej i mocniej rosła we mnie potrzeba, by właśnie w tę stronę iść. By w końcu podążyć za głosem w sobie, który woła od wielu lat, a który tak uparcie ignorowałam.

I to jest coś, co chciałabym przekazać Ci tutaj. Wiarę w to, że warto realizować swoje marzenia i że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć. Nie masz odwagi, by rzucić wszystko i wyjechać na drugi koniec świata? Ja też nie (póki co). Ale czy to jest jedyna droga? Nie! Marzenia można spełniać również małymi kroczkami, w swoim tempie, niekoniecznie od razu skacząc na główkę do nieznanej wody! Takie banalne, a tak długo się tego w życiu uczyłam.

Platforma widokowa przy Schronisku na Szrenicy w Karkonoszach

Dlaczego “Z plecakiem przez świat”?

Od zawsze byłam fanką plecaków. Walizki nigdy mnie nie przekonywały, aczkolwiek mam jedną w posiadaniu. Wzięłam ją na wakacje dwa razy.

Plecak doskonale wpisuje się w bliską mi ideę minimalizmu w życiu. Musisz bowiem rozważnie pakować to, co zamierzasz ze sobą zabrać na wakacje – będziesz to potem nosić na własnym garbie! I o ile kilka kilometrów to jeszcze nie jest wielkie halo, to już kilkanaście albo kilkadziesiąt dziennie powoduje, że z każdym kolejnym kilometrem ciężar zdaje się rosnąć… logarytmicznie 😉

Zabieram ze sobą plecak nie tylko na długodystansowe piesze wędrówki, jak ta wzdłuż wybrzeża Bałtyku. Zazwyczaj podróżuję tylko z bagażem podręcznym, jak na przykład na Lanzarote albo Teneryfę. W dalsze rejony świata i na dłużej również zabierałam ze sobą plecak. Tylko nieco większy 😉

ja idąca plażą z plecakiem pieszo ze świnoujścia na hel pomiędzy Rowami a Łebą

Skąd czas i kasa na podróże?

No tak, marzenia marzeniami, a życie życiem. Możesz więc zapytać: skąd bierzemy czas i pieniądze na to całe podróżowanie? Odpowiedź jest banalna: oboje pracujemy na pełen etat i jest to nasze główne źródło dochodu. W naszym budżecie pozycja “oszczędności” jest bardzo istotna i stąd właśnie finansujemy wszystkie nasze wyjazdy. Praca ogranicza nas czasowo, ponieważ mamy do dyspozycji, jak każdy, tylko 26 dni urlopu w roku. To nie tak dużo, więc czasem czynimy różne akrobacje, aby połączyć pojedyncze dni urlopu z jakimś świętem, żeby mieć dłuższy weekend. Oboje oddajemy też krew, a za to przysługują nam aktualnie aż 2 dni wolnego po każdej donacji. I jakkolwiek nie jest to główny powód, dla którego dzielimy się swoją krwią z innymi, to bardzo chętnie wykorzystujemy ten bonus przy planowaniu swoich podróży.

Z dala od tłumu i swoimi ścieżkami

Nie to, że nie przepadam za ludźmi – nie przepadam za nimi w nadmiarze. Bardzo cenię sobie spokój i ciszę, lubię samotne podróże, choć cenię też bardzo te, które odbywamy we dwoje (z moim niezastąpionym partnerem życiowym). Mówiąc krótko – nie znoszę tłumów.

Na tym blogu nie znajdziesz więc opisów hoteli i wczasów typu all-inclusive (choć być może kiedyś się skuszę, nawet po to, by móc stwierdzić, że to jednak nie dla mnie). Z pewnością znajdziesz za to dużo przyrody i ciekawostek na jej temat, gdyż tkwi we mnie niespełniony biologo-geolog. Znajdziesz niebanalne sposoby na zwiedzanie różnych miejsc, zwykle z dala od głównych szlaków i podążających nimi tłumów. W oko wpaść mogą Ci zarówno długodystansowe piesze wędrówki, jak i krótkie, weekendowe wypady do miejsc zupełnie nieoczywistych, o których być może nawet nie słyszałeś, a wcale nie są tak daleko.

Marzenia i plany na najbliższy czas

Jakby się zastanowić, mogłoby się okazać, że – zaraz po oddychaniu i paru innych podobnych czynnościach – snucie marzeń i planów to moje główne aktywności w życiu 🙂 I zupełnie przypadkiem większość z nich kręci się wokół podróży 🙂

Ogłoszenie pandemii w 2020 roku istotnie wpłynęło na zmianę moich podróżniczych celów, ale jedynie wydłużyło listę marzeń! 🙂 Ta rośnie szybciej niż dług publiczny Polski! Sporą część z nich zmuszona byłam póki co przełożyć na bliżej nieokreślone “kiedyś”, ale to nie szkodzi. Czyż to nie doskonała okazja do odwiedzenia wszystkich tych miejsc w Polsce, które wcześniej odkładałam “na potem”, bo to przecież blisko i “zawsze można tam pojechać”, a przez to jakoś nigdy się nie składało, by to uczynić?

Lubię chodzić i poznawać świat aktywnie. W czerwcu 2021 roku przeszłam wzdłuż wybrzeża Bałtyku od Świnoujścia do Helu i muszę przyznać, że takie dłuższe wędrówki bardzo przypadły mi do gustu. Wcześniej postanowiłam też z moim Partnerem zdobyć Koronę Gór Polski – kolejny pomysł sprzed lat, który w końcu doczekał się realizacji. Zaczęliśmy w kwietniu 2021 od Gór Sowich i do tej pory (lipiec 2023) mamy już na koncie 17 szczytów, a więc ponad połowę! Aktualnie koncentrujemy się głównie na tym, co przekłada się na silną obecność tematyki górskich szlaków na blogu.

ja na szlaku w Wilsons Prom

Cichy bohater drugiego planu

Każde wielkie przedsięwzięcie ma takiego swojego bohatera i nie inaczej jest w tym przypadku. Być może zauważyłaś, że w niektórych miejscach na blogu pojawia się liczba mnoga. Tą drugą połową jest Krzysztof. To on znosi moje humory i zwątpienia, to on stoi na straży wszelkich planów i dba, by w miarę możliwości nie umierały zbyt szybko. To on dzielnie ze mną łazi, nosi cięższe rzeczy i wozi mi tyłek gdzie trzeba, bo ja, mimo posiadania prawa jazdy od 20 lat, od równie dawna nie siedziałam za kierownicą niczego ponad gokartem. To on czasem pozwala się użyć jako anonimowa postać na niektórych zdjęciach (“żeby był tam jakiś ludź”). On też cierpliwie bierze na klatę wszystkie moje jęki z gatunku “Pojedźmy do Kostaryki/Gwatemali/Kiribati/Australii/Nowej Zelandii/Wietnamu/Tadżykistanu/Włoch/wybierz-dowolne-miejsce-na-świecie”.
I poniekąd on jest inspiracją dla powstania projektu #acotamjest, o którym więcej możesz przeczytać tutaj.

Krzysiek nie udziela się aktywnie na blogu, ale jest jego istotną częścią 🙂 Za co niezmiennie mu dziękuję 🙂

Leave a Comment

* Używając tego formularza, wyrażasz zgodę na przechowywanie Twoich danych przez tę stronę zgodnie z polityką prywatności.

Ta strona potrzebuje ciastek (cookies), żeby poprawnie działać. Bez tego ciężko ją zapędzić do roboty :) Niech żre na zdrowie! Co to za ciastka?