Lubię ten moment kiedy zaczyna się nowy rok i wjeżdża na stół świeżutka pula dni urlopowych do rozpuszczenia 🙂 O ile postanowień noworocznych nie zwykłam robić, to plany wszelkiego rodzaju – nie tylko z okazji zmiany daty – snuć uwielbiam. Trudno się przed tym powstrzymać, zwłaszcza kiedy okazja nasuwa się sama. Jak zatem widzę 2023 rok? Już Ci mówię.
Realizacja planów na poprzedni rok (o których możesz przeczytać tutaj) wyszła nam na tyle dobrze, że jeszcze przed jego końcem zaczęłam snuć po cichu wizje na kolejne 365 dni. Chociaż 2022 nie był łatwy, to jednak pod wieloma względami był najlepszym naszym rokiem od ładnych paru lat. A wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc…
Wstrzymaj konie, młoda damo!
Najbardziej oczywistym byłoby na fali powodzenia puścić się galopem w tę przestrzeń możliwości, skoro tak świetnie idzie, czyż nie? Być może. Ja jednak skłaniam się ku temu, by ten lepszy okres wykorzystać na… istotne zmiany w moim życiu i – jakkolwiek to zabrzmi – przesunięcia czasowe 🙂
Zamiast biec niesiona entuzjazmem po więcej i więcej, mam w planach w najbliższym czasie nieco zwolnić, zastanowić się nad organizacją różnych rzeczy w dłuższej perspektywie i rozszerzyć zakres działań. Piszę ogólnikami, bo na tym etapie nie bardzo mogę jeszcze zdradzić za wiele szczegółów. Zwłaszcza, że wymagają one ciągle doprecyzowania i do ogłaszania wielkich rewolucji jest bardzo daleka droga. Na razie wytyczyłam w głowie kierunki i muszę zrobić po tych ścieżkach parę kroków, żeby przekonać się dokąd i czy w ogóle dokądś prowadzą.
Być może odbędzie się to wszystko kosztem mniejszej liczby wyjazdów w tym roku, tego na razie nie wiem. Moje plany zakładają rozwinięcie dodatkowej działalności, poza pracą na etat oraz prowadzeniem tego bloga, a moja doba nadal będzie miała tylko 24 godziny, siłą rzeczy zatem czegoś będzie musiało być nieco mniej. Wszystko po to, by z – nomen omen – czasem zyskać więcej swobody i – no właśnie – czasu na to, by móc zajmować się więcej tym, co sprawia mi najwięcej frajdy.
Może się więc zdarzyć, że chwilowo zwolnię nieco z rozwijaniem bloga, ale tylko po to, by móc go potem prowadzić jeszcze lepiej. Taki paradoks. Chciałabym wierzyć, że dołożenie sobie dodatkowych zadań, nie spowoduje zwolnienia tempa w innych obszarach, ale znam siebie, jestem tylko człowiekiem (w dodatku człowiekiem-padaką) i raczej nie mam w tym zakresie większych złudzeń. Będę się jednak starała złapać w tym pewną równowagę, by rozwijanie jednego nie odbywało się całkiem kosztem tego, co już tu jest. A po drugie – położę większy nacisk na lepszą i efektywniejszą organizację pracy, co może mi i tej stronie wyjść jedynie na dobre 🙂

Plany wyjazdowe na 2023 rok
Jeśli w zeszłym roku wydawało mi się, że to będzie jeden wielki spontan (przy czym rozpisałam plan z grubsza na wszystkie 12 miesięcy), to tym razem chciałoby się rzec “na początku był chaos”. W związku ze zmianami, jakie mam nadzieję wprowadzić w swoim życiu, trudno jest mi zaplanować cokolwiek dalej niż, powiedzmy, do końca marca. Może kwiecień.
Na pewno nadal będzie dużo gór, bo nie zamierzamy odpuszczać tematu zdobywania Korony Gór Polski. Po zachodniej stronie, w Sudetach, zostały nam już jedynie Góry Stołowe, na które na pewno zaplanujemy jakiś dłuższy weekend. Poza tym wszystkie szczyty są już bardziej na wschód, a to oznacza, że z naszego Szczecina będziemy potrzebowali coraz więcej czasu na ich zdobywanie, bo wydłuża się nam dojazd. Z tego powodu zapewne nie uda się zdobyć znów 10 szczytów, jak to zrobiliśmy w 2022 roku, ale kilka na pewno tak.
Myśli mi się także jakiś szlak długodystansowy (taki powyżej 100 km). Właściwie to marzą mi się dwa na 2023 rok, ale jeden z nich wydaje się bardzo realny, a drugi… zobaczymy. W każdym razie tematu nie odpuszczę, być może będę musiała go po prostu jeszcze odłożyć na później.
Poza tym nadal będziemy się starali podróżować nieco krócej, ale za to więcej. W tym także po naszej bliskiej okolicy. Zagraniczne podróże póki co ciągle stoją pod znakiem zapytania. Coraz mniej ze względu na cyrki związane z wiadomo-czym, a bardziej już z trudnościami z zaplanowaniem urlopu na ten rok z dużym wyprzedzeniem. Zobaczymy, co da się zorganizować 🙂



A co z blogiem?
Wspomniałam, że – korzystając z dobrej passy, jaka nas dopadła w minionym roku – planuję trochę zmian w życiu. Takich iście rewolucyjnych, ale na szczegóły przyjdzie jeszcze – mam nadzieję – czas. W związku z tym może się zdarzyć, że troszkę mniej się tu będzie działo, choć mam nadzieję, że nie będzie to tak bardzo zauważalne. W zeszłym roku opublikowałam na blogu 25 nowych wpisów, co w skali roku daje mniej więcej 1 wpis na 2 tygodnie i zaktualizowałam niemal wszystkie już istniejące. To był naprawdę duży kawał roboty!
Swoje wysiłki w pracy nad stroną będę koncentrować nie tylko na tym, byś znajdowała tu wiele przydatnych i interesujących informacji, ale także na tym, aby blog zaczął na siebie zarabiać. Już w zeszłym roku pojawiły się tu reklamy i niestety na razie zostaną, choć będę się starała, aby były jak najmniej uciążliwe. Rozważam także różne opcje płatnej współpracy i na pewno w związku z tym wprowadzę za czas jakiś pewne drobne zmiany. Na tyle drobne, że nawet tego nie odczujesz. No cóż, takie życie. Serwer, domena plus parę innych dodatków same się nie opłacą. Chcę Cię jednocześnie zapewnić, że moja strona nie stanie się przy tym słupem reklamowym i dołożę wszelkich starań, aby zachowała swój dotychczasowy charakter.
Pod koniec 2022 roku ruszyłam z Listami z Podróży na blogu i to jest ten obszar, który na pewno będę chciała rozwijać. Nie zabraknie w nim śmiesznych anegdotek, wszelakich wtop, przemyśleń nie tylko na temat podróży oraz tu czy tam nieco bardziej osobistych wątków. Newsletter w moim wykonaniu to nie jest tylko informacja na temat nowych wpisów pojawiających się na stronie, które lecą do odbiorców automatem. To za każdym razem rzeczywiście pisany przeze mnie list 🙂



Słowo na 2023 rok
Jakiś czas temu, przeglądając otchłanie Internetu, natrafiłam na czyjegoś posta o tym, żeby wybrać sobie jakieś słowo przewodnie na nowy rok. Towarzyszył temu cały wywód dlaczego to jest ważne, co to powoduje, w czym pomaga i tak dalej. Normalnie przeszłabym obok tego nie mrugnąwszy nawet okiem, bo tak samo, jak nie zwykłam robić żadnych szczególnych postanowień tylko dlatego, że się akurat zmienia data w kalendarzu, tak i wybieranie jakichś słów przewodnich jest mi zupełnie obce. Więc w każdym innym momencie przeszłabym zwyczajnie obok, ale akurat w tej samej chwili wiedziałam od razu jakie by to było słowo. W ten sposób, nieco mimowolnie, ono się po prostu stworzyło. A skoro tak, to niech będzie.
Moim słowem na 2023 jest ODWAGA 🙂 To jest coś, co – biorąc pod uwagę moje ciche plany – będzie mi w tym roku bardzo potrzebne. Zaraz za odwagą, idą jeszcze SIŁA i WYTRWAŁOŚĆ, żeby się nie poddawać, żeby robić swoje, mimo zmęczenia i zwątpienia. Żeby tego roku nie skończyć tak samo, jak minionego (w grudniu czułam się okrutnie przeorana i sfrustrowana, głównie z powodu mej etatowej pracy).
Zakładałam tego bloga parę lat temu, zaczynając od wpisu o marzeniach, które były początkiem całego przedsięwzięcia. Na ich realizację przez wiele lat brakowało mi właśnie ODWAGI. Dziś czuję, że dorosłam już do tego, by iść w tę wymarzoną stronę. Może nie pobiegnę, nie rzucę się na główkę w nieznaną wodę, ale krok po kroku, codziennie będę zmierzać w wytyczonym kierunku. I mam nadzieję, że mi tej ODWAGI nie zabraknie 🙂
Jeśli podoba Ci się to, co robię, możesz mi pomóc robić to dalej 🙂