Home PolskaZACHODNIOPOMORSKIE Tym razem zima zaskoczyła wszystkich!

Tym razem zima zaskoczyła wszystkich!

by Dominika
Molo w Międzyzdrojach na tle zamarzniętych fal Bałtyku

Kto mnie zna, ten wie, że nie lubię zimy. Nie lubię niczego, co jest zimne i mokre (może poza lodami latem), a śniegu doświadczam chętnie, najlepiej zza szyby, siedząc z gorącą herbatą pod ciepłym kocykiem. Zwykle bowiem zima w naszych stronach przyjmuje formę niekończącego się listopada – szaro, ciemno, zimno i pada. Nic tylko zapaść w sen zimowy i marzyć o słońcu, palmach, kaktusach, kokoskach i przezroczystym morzu. Ale nie tym razem!

Koniecznie zerknij na zdjęcia poniżej!

Covidowa karuzela nadal się kręci i może to dlatego, że ugrzęzłam w domopracy, głównie chyba dlatego, żeby totalnie nie ześwirować, zaczęliśmy sobie urządzać krótkie wycieczki po okolicy. Szczecin jest pod tym względem dość korzystnie położony – gór tylko tu brakuje, ale za to jest sporo lasów, są stawy i jeziora, jest Odra, nad morze też dość blisko. Postanowiliśmy wykorzystać czas pandemicznego zamrożenia turystyki na zwiedzanie najbliższej okolicy, na odwiedzenie miejsc, w których nie byliśmy od lat, albo nie byliśmy nigdy, bo jakoś tak nie było po drodze. I muszę przyznać, że nawet ja, w tegorocznych okolicznościach meteorologicznych, byłam zachwycona! (W domu mamy dwa obozy – ja, czyli “byle do wiosny” – i Krzysiek – wielki entuzjasta śniegu i mrozu).

Czarnym szlakiem “Nad Wielecki Staw”

Jedną z pierwszych naszych wycieczek urządziliśmy sobie w dalszych rejonach Szczecina – w okolicach Jezierzyc i Śmierdnicy, w Puszczy Bukowej. Czarny szlak nie robił idealnej pętli, więc końcówkę szliśmy wzdłuż drogi niebieskim. To były pierwsze dni kiedy napadało trochę śniegu, a ten zdołał się utrzymać przy wahających się temperaturach. Postanowiliśmy pojechać do lasu, licząc, że tam będzie go więcej i w okolice, w których nie spodziewaliśmy się spotkać zbyt wielu ludzi. I to był strzał w dziesiątkę! Ludzi nie spotkaliśmy prawie wcale, trasa miała około 8-9 km łącznie, a więc na całkiem przyzwoity spacer i zupełnie przepadkiem odkryliśmy jeziorko, o którego istnieniu nie wiedzieliśmy. Kompletnie zamarznięte i przysypane gładką warstewką śniegu. Było po prostu pięknie! Mamy w planach wrócić tam późniejszą wiosną i zobaczyć jak to wygląda jak rośliny zaczną odrastać.

Puszcza Wkrzańska

Odtąd już ciągle wypatrywaliśmy opadów śniegu w prognozach pogody i trzymaliśmy mocno kciuki za śnieżkujący śnieg, żeby się utrzymał przy początkowo dość wahających się temperaturach. Nie wierzę, ale sama się w to wkręciłam i również wyczekiwałam z nadzieją na kolejne opady! 🙂

Jezioro Głębokie w Szczecinie zamarzło!

Innym razem wybraliśmy się nad Jezioro Głębokie w Szczecinie. Znajduje się ono na obrzeżach miasta, ale jest dobrze skomunikowane i jest popularnym kąpieliskiem w okresie letnim. Czasem umawialiśmy się tu ze znajomymi, bo na okolicznych polanach można robić ogniska. Spędzaliśmy więc całe godziny przy płomieniach, piwie, kartach, pogawędkach i poważnych dysputach. Wtedy szukaliśmy pomysłu na niedługi spacer (pętla dookoła jeziora ma około 5 km), bez konieczności planowania czegokolwiek, bo nie było na to zbyt dużo czasu. Zajechaliśmy nad jezioro i… okazało się, że zamarzło!

Bywałam w tamtych okolicach wiele razy, w różnych porach roku, ale szczerze mówiąc, nie przypominam sobie widoku tego jeziora skutego lodem. Słyszałam kiedyś o tym, ale nie pamiętam, bym kiedyś widziała. Cała tafla jeziora była zamarznięta. Na jego środku wędkarze wyrąbywali przeręble, bawiły się dzieci, a nawet jeździli łyżwiarze. Po prostu bajka!

Jeszcze więcej zimowego lasu 🙂

W ramach przypominania sobie miejsc sprzed lat, wybraliśmy się też na krótki space po Lesie Arkońskim w Szczecinie i poszliśmy do Wieży Quistorpa. To znany obiekt w stolicy Pomorza Zachodniego. Nie byliśmy tam od lat! A kiedy ostatnio byliśmy, piliśmy piwo w grupie znajomych i strzelaliśmy do puszek po tym napoju z wiatrówki 😉 Oczywiście potem wszystko grzecznie po sobie posprzątaliśmy! 🙂 To były czasy! Wieża do dziś niewiele się zmieniła. Jest może tylko bardziej pomazana kolorowymi spray’ami…

Co tam jezioro! Morze zamarzło!

W tym przypadku mieliśmy dużo szczęścia. Planowaliśmy wybrać się w weekend nad morze wcześniej, ale z powodu niepewnej pogody oraz jakichś innych ważnych spraw, o których już nikt nie pamięta, wybraliśmy się tydzień później niż pierwotnie planowaliśmy. I to było to! W ciągu tego tygodnia przyszły silne mrozu i… Bałtyk zamarzł! Tydzień wcześniej nie zobaczylibyśmy widoków, które wspominać będziemy długo.

Pojechaliśmy pociągiem, bo to ze Szczecina nieco ponad godzina drogi, a jeżdżą na tej trasie teraz wygodne szynobusy. W dodatku PKP ma teraz atrakcyjną zniżkę dla honorowych krwiodawców, więc tym bardziej nie opłacało się brać samochodu. Wstaliśmy wcześnie i już przed ósmą rano byliśmy w pociągu.

Międzyzdroje były zaśnieżone jak cała okolica. Zwykle dość puste o tej porze roku, dzięki śniegowi wydawały się jakoś bardziej przytulne. Przeszliśmy przez miejscowość w stronę plaży, dotarliśmy do drewnianego zejścia na plażę na zachód od molo i… oniemieliśmy!

O ile w sprawie Jeziora Głębokiego nie jestem pewna, w tym przypadku owszem – nigdy nie widziałam zamarzniętego Morza Bałtyckiego! Widziałam kiedyś zamarznięty fragment zatoki w Gdyni, ale to jednak nie to samo.

Molo w Międzyzdrojach stało całe w lodzie. Nieziemski widok.

Zeszliśmy po schodkach na plażę, całą pokrytą śniegiem. I oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie poszli w stronę morza. Potem, z perspektywy czasu i późniejszych doświadczeń, zastanawialiśmy się co właściwie mieliśmy we łbach, żeby tak włazić bez pardonu na niesprawdzony lód… Chyba ciekawość i… brak wystarczającej wyobraźni 😉 Po prostu widok zamarzniętego morza tak nas oczarował, że nie przyszło nam do głowy, że to mogło być niebezpieczne…

Teraz uwaga, będzie trochę przynudzania o tworzeniu się lodu 😉

Na zdjęciach można trochę zauważyć takie dwa wały lodowe, biegnące wzdłuż wybrzeża. Pierwszy – powstał na styku plaży i morza. Woda dobijająca do plaży, natrafiała na przeszkodę, a że dobijała tam z pływającymi w niej grudkami lodu, to one się ze sobą sklejały, a całość się nieco wypiętrzała, tworząc jakby zamarzniętą falę. Na to padał śnieg, dokładając swoją warstwę.

Dalej jest standardowo. Dno od linii plaży nieco opada, ale jeszcze jest dość płytko i w związku z tym morze zamarzło na tym odcinku na płasko, trochę jak jezioro. Po parudziesięciu metrach najwyraźniej musi w tym miejscu występować jakiś piaszczysty grzbiet, piaszczysta łacha, dno musi się nieco unosić, morze wypłycać i całość tworzy kolejną barierę, na której zamarzająca woda się zatrzymywała i spiętrzała. Utworzyło to drugi wał “zamarzniętych fal”. Dalej lód miał już strukturę coraz luźniejszą…

Czy wiesz jak zamarza morze?

Nie zamarza tak na płasko, całą powierzchnią, jak jezioro. Zamarza powoli, na raty. Najpierw tworzą się w nim grudki lodu, które pływając w wodzie sklejają się ze sobą w większe kry. Całość jest ciągle w ruchu, faluje, więc bryłki lodu sklejają się albo odrywają od siebie. Z nich tworzą się większe kry, które również falują i zamarznięte cząsteczki wody muszą przeciwstawić się sile ruchu wody, żeby się zespoić. Jeśli morze jest spokojne, udaje im się posklejać i zamarznąć razem w wielką masę lodu. Czasem dość grubą, by po niej swobodnie chodzić, a – jak donoszą źródła historyczne – kiedyś nawet jeżdżono konno, z wozami, ba! nawet karczmy stawiano w połowie drogi między Polską a Szwecją!

Zamarzające, ale jeszcze półpłynne morze.

Tym razem było bez karczm, ale po tych zamarzniętych falach ludzie chodzili w najlepsze. I my również! Poza zdjęciami mam także filmy z tej wycieczki i może uda mi się coś później z tego złożyć, a jeśli chcesz trochę zobaczyć tu i teraz, zapraszam Cię na mojego Instagrama, gdzie w wyróżnionych relacjach znajdziesz kilka zdjęć i krótkich filmów 🙂

Jezioro, morze… co jeszcze?

Trzeba przyznać, że tegoroczna zima wysoko postawiła poprzeczkę. I to nie tylko w Polsce przecież. Nie wiadomo co by się jeszcze mogło wydarzyć, gdyż nagle na scenę wkroczyła wiosna. Z przytupem! Niemalże z dnia na dzień mróz zastąpiło plus 11 stopni i cały śnieg zaczął topnieć. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze niecałe dwa tygodnie temu chodziliśmy po zamarzniętym morzu, a dziś było w Szczecinie 16 stopni na plusie! Tym bardziej cieszyliśmy się, że wybraliśmy się do Międzyzdrojów właśnie wtedy – tydzień wcześniej lub później nie byłoby już czego oglądać 🙂

Wszystko płynie…

Jak nic przyszła wiosna. Z zaskoczenia, znienacka. Przyświeciła słońcem, podniosła temperaturę i podczas naszej ostatniej wycieczki do Puszczy WkrzańskiejDoliny Siedmiu Młynów las cały płynął strumieniami i strużkami topniejącego śniegu. Roztopy pełną parą. Słychać było delikatny szum wody, a nad naszymi głowami przeleciało krzykliwe stado gęsi. Jakkolwiek bardzo mi się spodobała tegoroczna zima, to jednak mam nadzieję, że wiosna zagości już na stałe. I że już lada dzień będzie można wypatrywać w lesie zawilców i innych kwiatków. Podobno na Jasnych Błoniach w Szczecinie krokusy już kwitną. Jutro pójdę sprawdzić!

Leave a Comment

* Używając tego formularza, wyrażasz zgodę na przechowywanie Twoich danych przez tę stronę zgodnie z polityką prywatności.

Zobacz więcej

Ta strona potrzebuje ciastek (cookies), żeby poprawnie działać. Bez tego ciężko ją zapędzić do roboty :) Niech żre na zdrowie! Co to za ciastka?